
Patriarchat słusznie nie jest obecnie ani lubianym, ani popularnym obrazem, więc wiele i wielu z radością obwieszcza jego, będący wciąż kwestią sporną, upadek. Zobaczmy jednak jak ten obraz wygląda. Gdy przyglądamy się mu bliżej możemy zobaczyć domy, w których mieszkają wyłącznie ojcowie i dzieci, rodzinne stoły, przy których zasiadają wyłącznie ojcowie i dzieci, przedsiębiorstwa, w których pracują wyłącznie ojcowie i dzieci, parlamenty, w których ławach zasiadają wyłącznie ojcowie i dzieci. Patriarchat nie jest bowiem po prostu porządkiem dominacji mężczyzn.
Patriarchat to rząd ojców, na co wskazuje nieco zapomniany źródłosłów. Jest to jednak układ nie tylko rodzinny, który odznaczył się w psychice i indywidualnej biografii konkretnej kobiety i konkretnego mężczyzny. To zarazem pewien ład społeczny, polityczny, kulturowy, w którym dominuje dosłownie lub symbolicznie ojciec. Mamy zatem Ojców Kościoła, ojców założycieli państw czy ojców narodów. W świecie tym nie ma silnych kobiet. Można być albo ojcem, albo bezradnym dzieckiem. Ojciec ma władzę, prestiż, wpływy społeczne, poglądy, idee. Ojciec – jako głowa rodziny, ale też „ojciec” symboliczny ma siłę i moc tworzenia. I tylko on tę moc posiada. W świecie tym każdy, kto nie jest „ojcem”, czyli nie posiada jakiejś władzy lub autorytetu, staje się „dzieckiem”, tym, który jest zależny i kto wymaga nieustannej opieki. Można być tylko ojcem, albo bezradnym dzieckiem. W świecie tym brakuje matki. Matki, która jest silna i ma moc tworzenia.
Wielu twierdzi, że ten świat już przeminął, upadł się wraz z epoką wyzwolenia kobiet. Skończył się świat dominacji mężczyzn. Ale czy skończył się świat rządu ojców, w którym brak miejsca dla silnej postaci matki?
Może raczej znajdujemy się teraz w świecie post-patriarchalnym, gdzieś pomiędzy niechcianą przeszłością a nieznaną przyszłością? W świecie, w którym kobieta ma być, i często jest, niezależna. Ale często taka nie jest. Mężczyzna nie ma już siły Wszechmogącego Ojca. Więc gdy okazuje się, że kobieta potrzebuje w nim oparcia i opieki, wpadają w patriarchalny wzorzec, w którym on ma być „ojcem”, a ona „dzieckiem”. Rodzi to niezwykle trudną do rozwikłania sprzeczność. Prawdziwy dylemat epoki post-patriarchalnej. On ma wciąż być tym, który ratuje z opresji, pomaga i daje się wypłakać na ramieniu, nie ma być jednak brutalem. Ona z kolei ma być niezależna. On więc się złości, ale blokuje swój gniew i jakąkolwiek agresję, by nie być brutalem, pacyfikując tym samym bezbronne dziecko, którym niegdyś był. Nie opiekuje się lub jest w tym ambiwalentny. Oboje gubią się na nieznanej jeszcze i niezwykle świeżej drodze do partnerstwa.
Zarówno kobieta, jak i mężczyzna są więc w wewnętrznej sprzeczności między starym ładem patriarchatu z ojcowską dominacją i przemocą, a nowym ładem, co do którego żadne z nich nie wie do końca czym ma być. Patriarchat się skończył, ale co dalej?
2 myśli w temacie “Koniec patriarchatu i co dalej?”